Popłacin – wycinek z historii
Stara to wieś, leżąca na lewym, niskim wybrzeżu Wisły, o niecałą milę od Płocka. Urny, znalezione przez p. Wiktora Mierzejewskiego, mieszkańca Popłacina, ofiarowane przezeń do Muzeum Towarzystwa Naukowego Płockiego, świadczą, iż w tej nadrzecznej okolicy już w czasach przeddziejowych istniały ludzkie osiedla. Nazwą Popłacino oznaczano pierwotnie całe wybrzeże Wisły od Radziwia do Duninowa.
Część Popłacina, leżąca po obu brzegach Skrwy (dawniej Strkwy), dzierżył w wieku 12-ym możny komes Żyro, wojewoda mazowiecki, z rodu Powałów (Ogończyków). Darował on przed 1185 r. tę swoją posiadłość klasztorowi panien Norbertanek w Płocku, które urządziły tu folwark, nazwany z czasem Brwilinem Dolnem, Górne bowiem Brwilino, leżące na prawym, wysokim wybrzeżu Wisły, również do panien zakonnych należało. Na groblach nad rzeką Skrwą Norbertanki założyły dwa młyny wodne: jeden, dzierżawiony przez młynarza Mojżesza (chrześcijanina), od którego osadę młynarską przezwano Mojżeszem, a potem Moździerzem, drugi zaś, nieco w górę rzeczki położony, trzymała od wieku 16-go stara radziwska rodzina Soczewków, żyjąca jeszcze na schyłku wieku 18-go.
Kiedy około 1823 roku młyn Soczewkę, podówczas rządowy, przekształcono na papiernię, cała osada papiernicza otrzymała nazwę Soczewki i tak do dzisiaj się zowie. Popłacino właściwe, sąsiadujące z Radziwiem, było od czasów piastowskich aż do schyłku 18 wieku własnością biskupów płockich. Już pod koniec wieku 12-go jest w ich posiadaniu.
W 1172 roku w Karsku pod Drobinem zabity został przez Bolestę, kasztelana wiskiego, świątobliwy biskup płocki, Werner. Na grobie jego działy się różne cuda, ściągające zewsząd rzesze pątncze. Doszła o nich wieść aż na Kujawy. Pewna niewiasta stamtąd, ślepa od kilku lat, udała się z pielgrzymką do Płocka, do grobu biskupa. O cudzie, którego doznała, opowiada kronikarz, piszący w połowie 13-go wieku: "Gdy zbliżała się do Płocka, około pewnej wsi, zwanej Popłacin, należącej do kościoła płockiego, nagle odzyskała wzrok tak, że z dala ujrzała kościół chwalebnej Matki, i świętej Panny Marii w Płocku. Patrzyła długo, aż wreszcie głośno zapytała:
- Co to jest?
- To katedra w Płocku
- A więc ja naprawdę widzę, zawołała i pobiegła do Płocka, I dziękując Bogu i słudze Jego, biskupowi Wernerowi, za uzdrowienie
W 1570 roku było w Popłacinie dziesięciu gospodarzy, przeważnie włókowych, i jeden zagrodnik czyli komornik. We wsi stał browar, wyrabiający piwo, głównie na domowy użytek. W 1650 roku pod uprawą rolną w Popłacinie było 17 włók, czyli dwie trzecie całego obszaru, resztę zajmowały łąki i lasy. Gospodarzy naliczono 20. Siedzieli na włókach i półwłóczkach, trzech posiadało nieduże ogrody. Gromadzie przewodził wójt z sześcioma ławnikami, wybranymi na wiecu.
Sądzili oni różne wykroczenia i występki, orzekając nawet wyrok śmierci, który musiał być zatwierdzony przez biskupiego starostę. Gospodarze posiadali 51 wołów roboczych, 37 krów dojnych, nie licząc jałowizny, świń i drobiu. Prawie wszyscy trudnili się rybołówstwem na Wiśle, a także - przewozem przez rzekę, mostu bowiem wtedy pod Płockiem nie było.
Za najlepszych i najzamożniejszych kmieci w Popłacinie w 1650 r., a więc przed pierwszymi Szwedami, uważano Andrzeja Chrobota, Pawła Garwackiego, Jana i Mateusza Nowaków, oraz Walentego Świdę. Oni mieli najwięcej koni i wołów, na nich można było polegać, gdy szło o gromadzkie sprawy. Nazwiska innych gospodarzy były takie: Mikołaj Zającowic, Sebastjan Golec, Mateusz Płosa, Szczepan Śmietanka, Jan Dymek, Adam Gajda, Jakób Sułek, Jan Laterny, Tomasz i Wojciech Katuła, Adam Klatka, Bartosz Winiarski. Marcin Figlarz, Jan Szymański, Mysakowski. Sami Polacy. Żyda nigdy we wsi nie było.
Wojny szwedzkie, w czasie których dobra biskupie były zrabowane, dały się we znaki i w Popłacinie. W 1657 r. Szwedzi spalili Gostynin, oraz kościoły w Sokołowie, Ciechomicach i Radziwiu. Zaraza po wojnie uśmierciła mnóstwo ludzi, wyludniając miasta i wioski.
Nie dziwi zatem, że w 1692 r. w Popłacinie liczba gospodarzy spadła z 21 do 13. Nazwiska ich były takie: Stanisław Misko, Chrobot, Adam Garwacki, Jan Szczepanka, Wojciech Gajda, Maciej Dymek, Walenty i Wojciech Nowakowie, Franciszek Słaby, Łukasz Katuła, Sułek, Jakób Winiarski, Rutkowski.
Do najzamożniejszych gospodarzy należą: Chrobot, Garwacki, i Gajda, obaj Nowakowie i Katuła. W zaprzęgu przeważają woły, ich bowiem jest we wsi 44, a tylko 18 koni. Krów dojnych, oprócz jałowizny, pasie się na pastwiskach i po lesie 32. Folwarczek, spalony przez Szwedów, obejmujący dwie włóki roli uprawnej, nie podźwignął się, przeniesiono go do Dzierzązni, - także wsi biskupiej, a role porozbierali kmiecie.
W ciągu 18-go wieku, gdy czasy były zawichrzone i często włóczyły się rozmaite wojska, zabierając zboże i dobytek, i Popłacin, położony tuż nad Wisłą, nie mógł rozwijać się spokojnie.
W 1773 roku liczył chałup gospodarskich 21: trzy były nowe, 15 starych, dosyć jeszcze dobrych, trzy zaś stare rudery pamiętały jeszcze czasy wojenne za drugich Szwedów. Chałupy były drewniane, bo o drzewo w pobliskich borach nie troskano się zbytnio, snopkami pokryte, drzwi obracały się na biegunach lub na wrzeciądzach, zamykano je na klamki i zapory czyli zasuwy.
Okienka małe, rzadko o czterech kwaterach, częściej o dwóch, mało dawały światła, gazet nikt nie czytał, nie znano ich. Tylko u bogatszych podłoga była z tarcic, zwykle zaś bywały klepiska z gliny. Kominy w izbie, czarnej od dymu, w piecu wisiały garnki i grapy z uszami, piec, ogrzewający izbę i alkowę, rozłożysty, wygodny, służył w zimie dzieciakom za posłanie. W którym domu dziewczyny na wydaniu chowały się, tam świetlica, widniejsza od kuchni, piękniej przybrana, zastawiona sprzętami, poobwieszana obrazami, czekała na przyjęcie gości.
Gdzie dwór był za Sasów i dawniej, jeszcze pod pierwszymi Szwedami, tam stało dworzysko drewniane, stare. Matus Bulas w nim mieszkał, który piwo i gorzałkę z browaru popłacińskiego szynkował.
Niewiele z dawnych rodzin gospodarskich ostało się w 1773 r. w Popłacinie: Mateusz Garwacki, Norbert Chrobot i może wójt Józef Misiak. Powymierały albo wyniosły się. Same nowe nazwiska: Mateusz Rejniak, wdowa Mospanka, Paweł Krysiak. Mikołaj Gajowy, Błażej Mikołajczak, Marcin Olesiak, Paweł Kądziela, Jan Bulas, Piotr Owsiak, Wawrzyniec Chmiel, Jacek Owsiak, Marcin Chyba, Paweł Rogoża.
Prawie każdy z gospodarzył chowł już w 1773 r. konie, jest, ich we wsi 22, ale orzą więcej wołami, których w jarzmie chodzi 44. Grunta piaszczyste, gapowate, niezbyt urodzajne, niewiele dawały dochodu, toteż dorabiano grosza rybactwem, przewozem przez rzekę, furmankami, przychówkiem bydła, świń i drobiu. Siana i pastwisk było dosyć, o drzewo nietrudno, gdyż bory na milę się ciągnęły.
Mieszkało też we wsi czterech komorników, posiadających tylko ogrody pod warzywo i odrobkiem we dworze w Dzierząznej oraz u bogatszych gospodarzy trudniących się: Łukasz Smok, Jakób Szurman Józef Kołodziej i Walenty Gralik.
Całe ich bogactwo, to trochę sprzętów i ręce ich oraz czterech ich synów i pięć córek dorosłych, a nadto para koni i para wołów. W ogóle ojców rodzin było w Popłacinie w 1773 r. 21. Jeśli policzyć młodzież zdatną do roboty, to jest 35 chłopaków i 21 dziewczyn, a nadto starców, matki i niedorosłe dzieciaki, to Popłacin w tym czasie miał około 150 mieszkańców. Wieś od wieków należała do parafii św. Benedykta w Radzlwiu.