Cholerka czy Grabówka?
Na wschód za rogatką warszawską, w odległości około kilometra, znajduje się wielka parowa czyli wąwóz zwany powszechnie przez ludność miejscową "Grabówką". Parową tą przepływa strumyk, który stanowi granicę miasta Płocka i pól należących do wsi Ośnica. Zachodnia strona parowy należy do miasta Płocka, wschodnia do majątku Gulczewo. Ta strona parowy, która należy do miasta Płocka, ma swoje wspomnienia i to nawet ponure. W dawniejszych czasach na stokach tej parowy stała szubienica, na której tracono skazańców. Około sto lat temu stały tu jeszcze cztery słupy z tej szubienicy; dziś jakikolwiek ślad po nich zaginął.
Był na Grabówce cmentarz epidemiczny zwany powszechnie cholerycznym. W początkach XX wieku, cmentarz ten był jeszcze w należytym porządku, był dosyć obszerny, okolony wałem z ziemi. Stała na nim trupiarnia, pomniki, krzyże, były ślady dobrze utrzymanych mogił i był porosły krzewami. Jak wskazywały ślady, po raz ostatni grzebano na nim zmarłych w 1852 roku Dowodem tego był okazały pomnik 19-letniego młodzieńca, na którym był wyryty taki napis: "Bóg go dał, Bóg go nam zabrał, Święta Jego Wola Beńuś Nerman, żył lat 19, zmarł 22 sierpnia 1852 r.".
Zasłużony los spotkał szubienicę. Tracono na niej przedwcześnie życie ludzkie, chociaż może niejedni na to zasłużyli, stracono i ją. Ale i smutny los spotkał cmentarz, to miasto zmarłych, którym pasmo życia przecięła nieszczęsna epidemia, miasto ciszy tych, którzy z trwogą patrzyli, jak ten złowrogi i nieubłagany wróg ludzkości na owe czasy nagle zabiera osoby drogie ich sercu, a po tym i ich nie omijał. Tu i oni zostali złożeni na wieczny spoczynek, powiększyli szeregi mogił. Zdawać by się powinno, że dobiegli już swego celu, że tu przestała panować troska o życie i nie ma miejsca na nienawiść ludzką. Zdawać by się mogło, że prochy ich mieć tu będą wieczny spokój.
Stało się wszystko przeciwnie. Najpierw niszczyciel ząb czasu zrobił swoje. Równał mogiły z ziemią, pokrywał rdzą pomniki, próchniały i waliły się krzyże, zaczął doprowadzać do ruiny i trupiarnię, wreszcie dopomogli mu i źli ludzie. Najpierw zaczęli kraść krzyże z mogił, następnie rozkradli trupiarnię.
Wschodnia strona cmentarza zbocze góry piaszczyste, wiatry roznosiły piasek, powiewały jeszcze nie przegniłe deski z trumien, obnażały szkielety kości ludzkich, przewracały się trupie głowy, które jakby ze wzgardą przeraźliwie patrzyły oczodołami na ten świat i szczerzyły zęby do niewdzięczności ludzkiej. Wreszcie jakby na urągowisko godności ludzkiej w pobliżu tego cmentarza zostało założone grzebowisko dla zwierząt, i zamieszkał tu czyściciel.
Z całej okolicy zwoził tu padłe zwierzęta; zanim przystąpił do oprawy ze skóry, leżały tu one po kilka dni na wolnym powietrzu (była to prawdziwa rakarnia). Smród i zaduch rozchodził się szeroko. Ta nieprzyjemni woń dolatywała aż do murów miasta Płocka. Był to widok smutny i przygnębiający. To wszystko działo się w pobliżu Płocka.
Wreszcie magistrat miasta piaszczystą wschodnią stronę cmentarza zniwelował, kości ludzkie stały pozbierane i pochowane po raz drugi, zbocze zostało splanowane i pobudowane zostały sławne baraki w których umieszczano bezdomnych. Cmentarz ponownie został okopany wałem, ale już o mniejszych rozmiarach, postawiony mb krzyż, który w krótkim czasie
zniknął bez śladu. Na jego miejsce następnie postawiony krzyż betonowy i dopiero ten się utrzymał. Później wyprowadził się stąd czyściciel.
Pod baraki zostało zajęte część grzebowiska. W roku 1937 zaczęła się rozbudowywać Kolonia Robotnicza. Powstają domki jeden po drugim, natomiast w roku 1938 domki zaczęto budować na całym terenie dawnego cmentarza.
Z Cholerki przechodzi droga, wiodąca z Cukrowni "Borowiczki" do Płocka. Jest to droga bardzo stara, sięga niepamiętnych czasów, kiedy jeszcze nie było szosy Płock - Wyszogród, a przed ubiciem szosy traktu, który został dopiero wydzielony za byłych zaborczych rządów rosyjskich, ze wschodniej okolicy Płocka główny dojazd był przez Grabówkę, dzisiejszą Cholerkę. Dzisiaj droga ta dla ruchu kołowego nie ma tego znaczenia, jaki miała dawniej, ale jest to droga bardzo ruchliwa dla ruchu pieszego a tylko w części kołowego, jeśli tylko porównać, że wschodnie Powiśle jest gęsto zaludnione przez ludność małorolną i wyrobniczą.
Sama tylko wieś Ośnica z cukrownią Borowiczki ma przeszło 2000 ludności, a ta droga dla tej ludności okolicy jest najkrótszą do Płocka. Na niej nie tylko w dni targowe, ale stale jest ruch duży, w dodatku w tej parowie wojsko miało strzelnicę, tą drogą wojsko często przejeżdżało na koniach na ośnickie piaszczyste wydmy. Ruch na tej drodze jest duży. Nie dosyć, że wiedzie kręto i pod przykrą górę, na której w jednym miejscu piasek, w drugim glina, pełno na niej dołów i jest wyboista.
W parowie jest piasek. Piasku tego stąd się bierze dużo i to nie gdzieś w oznaczonym miejscu, ale gdzie kto chce. Pokopane są wielkie jamy i wilcze doły przy samej drodze jakby na zasadzkę na przejeżdżającego. Pod górę wjazd trudny, z góry na skręcie łatwo jest wpaść do dołu i jeśli nie śmierć to kalectwo jest gotowe.
Czy na pamiątkę? Na strumyku był założony kiedyś przepust z rur betonowych. Rury te były widocznie za płytko przykryte ziemią i się potłukły. Powstały w nich dziury. Opowiadają, że kiedy raz przejeżdżało tędy wojsko, koń wpadł w dziurę i złamał nogę. Płocczanie po całodziennej pracy, chcąc odetchnąć świeżym powietrzem, często wychodzą do tej parowy, tutaj zimową porą młodzież płocka odbywa sport na nartach, tutaj szkoły płockie częste urządzają wycieczki z dziećmi. I co ten biedny nauczyciel może tu pokazać ciekawego dzieciom?
Chyba to, że to tak wygląda droga na wsi. A przecież dzisiaj dzięki opiece Wydziału Drogowego drogi po wsiach już się znacznie poprawiły, nawet Wydział Drogowy pod tym względem zrobił bardzo dużo. Tylko ta jedna droga na Cholerce znajduje się w takim stanie opuszczonym jakby była sierotą lub zostać miała na pamiątkę, że to takie kiedyś drogi były po wsiach. Ale przecież droga to nie taki przedmiot, który można złożyć do muzeum! Dobrze byłoby, żeby płocki Wydział Drogowy zaopiekował się i tą drogą. Rąk do pracy jest dużo. Niech by i ta bieda z Cholerki zapracowała przy tym na kawałek chleba.