Zwłoki mężczyzny w łóżku wikarego. Rodzina przerywa milczenie i domaga się prawdy!
Rok temu, 7 września 2024 roku na plebanii w Drobinie znaleziono zwłoki młodego mężczyzny. Leżał w łóżku duchownego — księdza, który do tej pory pełnił funkcję wikarego w lokalnej parafii. O odkryciu ciała poinformowano służby, a śledztwo wszczęła Prokuratura Rejonowa w Sierpcu. Wkrótce jednak sprawa została przekazana do Prokuratury Okręgowej w Płocku, gdzie jest prowadzona do dziś. Do nowych ustaleń dotarł dziennikarz Onetu, Szymon Piegza.
W sprawie zarejestrowano postępowanie pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci (art. 155 Kodeksu karnego). Od samego początku jednak budziła ona liczne kontrowersje — nie tylko z powodu miejsca zdarzenia, ale także ujawnionych później szczegółów.
Kluczowym momentem w śledztwie było otrzymanie opinii toksykologicznej. Jak ujawnia portal Onet, w organizmie zmarłego wykryto śmiertelne stężenie kwasu GHB (gamma-hydroksymaślan sodu). Substancja ta, znana jako tzw. "pigułka gwałtu", ma silne działanie psychoaktywne i jest wyjątkowo niebezpieczna w połączeniu z alkoholem i innymi środkami odurzającymi.
Z opinii biegłego wynika jasno: stężenie GHB w ciele zmarłego "należy do spotykanych w przypadkach zatrucia śmiertelnego".
Od miesięcy rodzina zmarłego walczy o poznanie prawdy. Z relacji bliskich wynika, że mężczyzna wcześniej nie miał poważnych problemów zdrowotnych, a kontakt z wikarym miał charakter prywatny. Co więcej, ustalono, że feralnej nocy w mieszkaniu duchownego przebywały jedynie dwie osoby: on sam i zmarły.
Rodzina — reprezentowana przez znanego adwokata, mec. Artura Nowaka — uważa, że śledztwo prowadzone jest z licznymi zaniedbaniami i opóźnieniami. Choć minął ponad rok, nikt nie usłyszał zarzutów.
Bliscy zmarłego oraz jego pełnomocnik wskazują na szereg niewyjaśnionych kwestii:
- Brak ustalenia dokładnej godziny zgonu – co uniemożliwia dokładne odtworzenie wydarzeń.
- Nieprzesłuchanie świadków z wesela, które miało miejsce w parafii tego samego dnia.
- Brak analizy nagrań wideo z monitoringu czy ewentualnych telefonów.
- Zabezpieczone prześcieradło z krwią – bez informacji, czy zbadano jego pochodzenie.
- Laptop wikarego – według informacji, nie został zbadany przez biegłych.
- Poszukiwania osoby trzeciej – duchowny miał prowadzić rozmowę wideo z mężczyzną przed śmiercią 31-latka. Ten świadek nie został jednak odnaleziony.
Duchowny do dziś nie usłyszał żadnych zarzutów i figuruje w sprawie jako świadek.
Kuria diecezji płockiej wydała komunikat, w którym potwierdziła, że kapłan został odsunięty od obowiązków duszpasterskich i polecono mu opuszczenie parafii do czasu wyjaśnienia sprawy.
Ksiądz został odwołany z funkcji wikariusza i przeniesiony poza parafię. Biskup płocki udzielił mu upomnienia kanonicznego oraz zakazał publicznego sprawowania sakramentów.
Jak informuje prokuratura, śledztwo zostało przedłużone do grudnia 2025 roku. Wciąż trwają analizy laboratoryjne i przesłuchania, ale rodzina zmarłego — po ponad 12 miesiącach — oczekuje konkretnych decyzji.
Mecenas Nowak zapowiedział, że jeśli nie zostaną postawione zarzuty, rodzina rozważy złożenie zażalenia oraz wystąpienie o przeniesienie sprawy do innej jednostki.
Rodzina nie oczekuje sensacji ani publicznego piętnowania — oczekuje jedynie sprawiedliwości i rzetelnego wyjaśnienia, dlaczego doszło do zgonu i czy ktoś ponosi za to odpowiedzialność.
Zachęcamy do lektury całego artykułu w portalu ONET.PL: Zwłoki mężczyzny w łóżku wikarego. "Chcemy, by ktoś odpowiedział za śmierć brata" - Warszawa.