Zapadł wyrok w sprawie porwania i brutalnego zabójstwa Krzysztofa Olewnika!
W Sądzie Okręgowym w Płocku zapadł wyrok w sprawie porwania i brutalnego zabójstwa Krzysztofa Olewnika! Jacek Krupiński, jeden z głównych podejrzanych, został uniewinniony. Wyrok nie jest prawomocny.
Sprawa Krzysztofa Olewnika, syna zamożnego przedsiębiorcy branży mięsnej, rozpoczęła się w nocy z 26 na 27 października 2001 roku. Wtedy to 27-letni Olewnik został uprowadzony ze swojego domu w Drobinie koło Płocka. Przez blisko dwa lata jego rodzina prowadziła dramatyczne negocjacje z porywaczami, przekazując im okup w wysokości 300 tysięcy euro.
Mimo to, Krzysztof nigdy nie wrócił do domu. Jego ciało odnaleziono dopiero w 2004 roku w lesie pod Różanem. Sekcja zwłok wykazała, że został zamordowany niedługo po uprowadzeniu.
Sprawa od początku budziła ogromne emocje i rodziła liczne pytania. Pomimo aresztowań i wyroków skazujących dla bezpośrednich sprawców uprowadzenia i zabójstwa (część z nich zmarła później w niewyjaśnionych okolicznościach w aresztach śledczych), rodzina Olewników niezmiennie twierdziła, że za zbrodnią stoi szersze grono osób, w tym przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości i politycy. Sugerowano tuszowanie śledztwa, zacieranie śladów i ukrywanie prawdziwych zleceniodawców.
Główny podejrzany Jacek K. od początku nie przyznawał się do zarzucanych mu czynów. Dziś został uniewinniony. Łącznie z Jackiem K. oskarżonych było 5 osób.
Wśród uniewinnionych znalazł się też Eugeniusz D., ps. Gieniek. W akcie oskarżenia krakowski oddział Prokuratury Krajowej zarzucił mu, podobnie jak Jackowi K., udział w zorganizowanej grupie zbrojnej, która porwała Krzysztofa Olewnika.
Uniewinniony został także Grzegorz K., były samorządowiec z Sierpca, któremu zarzucono m.in. wykorzystanie, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej stanu emocjonalnego i położenia Włodzimierza Olewnika, czyli ojca uprowadzonego, i przekazywanie mu nieprawdziwych informacji oraz wyłudzenie 160 tys. zł.
Płocki sąd skazał natomiast Andrzeja Ł. na dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć lat za doprowadzenia Włodzimierza Olewnika do niekorzystnego rozporządzenia mieniem. Chodziło m.in. o ponad 120 tys. zł oraz nieprawdziwe zapewnienie o możliwości doprowadzenia do uwolnienia porwanego.
Za to samo przestępstwo na osiem miesięcy w zawieszeniu na trzy lata skazany został Mikołaj B. W jego przypadku chodziło m.in. o przekazanie 13 tys. zł i wprowadzenie w błąd co do możliwości zidentyfikowania miejsc logowań telefonu używanego przez sprawców uprowadzenia.
Sąd uznał, że dowody przedstawione przez prokuraturę były niewystarczające do przypisania im winy w zakresie zarzucanych zaniedbań, utrudniania śledztwa czy współudziału.
W uzasadnieniu wyroku sędzia podkreślał, że choć w śledztwie rzeczywiście miały miejsce błędy i niedociągnięcia, to jednak nie można jednoznacznie przypisać ich działaniom celowym, mającym na celu tuszowanie zbrodni. Wskazano na złożoność sprawy, presję społeczną i medialną, a także braki w ówczesnych procedurach.
Akta sprawy liczyły wtedy ponad 400 tomów.