Kultura"Iwona, księżniczka Burgunda" - pierwsza premiera sezonu!

"Iwona, księżniczka Burgunda" - pierwsza premiera sezonu!

Dramat Witolda Gombrowicza "Iwona, księżniczka Burgunda", po ponad 40 latach, ponownie zostanie wystawiony na deskach płockiej Sceny.

"Iwona, księżniczka Burgunda" - pierwsza premiera sezonu
"Iwona, księżniczka Burgunda" - pierwsza premiera sezonu
Źródło zdjęć: © Teatr Płocki | Teatr Płocki

Tytułowa Iwona nie przystaje do ogólnie przyjętych standardów dworu królewskiego. Uchodzi za uosobienie wszystkiego co nijakie, brzydkie, niezgrabne i małomówne… Pomimo defektów natury staje się narzeczoną księcia Filipa, który zaintrygowany "nieforemnością" wybranki, postanawia zdiagnozować jej dziwaczną postać. Trochę dla zasady, żeby udowodnić, że "nie różnimy się tym, co robimy – ale tym, jak to robimy". Książę wybrał drogę buntu – sprzeciwu wobec dworskiego stylu życia:

…Dość jestem bogaty, żeby zaręczyć się nawet z nędzą wyjątkową! Dlaczego ma mi się podobać tylko ładna?... Dworska rzeczywistość okazuje się jednak bardziej brutalna. Iwona zostaje wprowadzona na Dwór, budzi zainteresowanie, ale i wprowadza w jego codzienność zamęt. "Iwona…" to sceniczna groteska i zarazem satyryczny obraz człowieka uwikłanego w społeczne mechanizmy i konwenanse, gdzie jak zauważył Konstanty Puzyna: Wszyscy wzajemnie się stwarzają i przekształcają tylko dlatego, że patrzą na siebie, mówią do siebie, czują wzajemnie swoją obecność i muszą się do niej ustosunkować… Gdzie każdy każdemu «robi gębę», każdy kręci się niepewnie pod spojrzeniem innych, coś ukrywa, tai swoje kompleksy i głupawe myśli, chowa je we wstydliwych chichotach.

Tytułowa Iwona w dramacie Gombrowicza staje się symbolicznym narzędziem odkrywania prawdziwych ludzkich intencji i charakterów, wręcz groźbą rozbicia dotychczasowych konwencji. Defekty jej osobowości irytują, ujawniają grzechy i braki dworu, który choć śmieszny i straszny, próbuje za wszelką cenę zachować swój majestat. To próba diagnozy człowieka odstającego od reszty społeczeństwa, dziś byśmy powiedzieli: rzeczywistości social mediów, wszelakich platform cyfrowych, aplikacji, i photoshopów. Dramat Witolda Gombrowicza skłania do refleksji – Kim jest współczesna Iwona? Kim my jesteśmy, próbujący narzucać innym swój porządek świata? – Więcej, strzegący tego porządku, tak jak broni go w sztuce dwór królewski.

Czy jest w nim miejsce dla innych, którzy odstają?

- "Iwona, księżniczka Burgunda" rezonuje w teatrze na wielu poziomach. Płocka realizacja dramatu w reżyserii Adama Gradowskiego i Mariusza Pogonowskiego nie daje odpowiedzi na postawione pytania. Gombrowiczowska Iwona skłania nas do refleksji – jako widzów, jako społeczeństwo, jako ludzi; co podkreślają twórcy przedstawienia: Wydaje się, że staliśmy się jeszcze sprawniejsi w robieniu "gęb" – w social mediach. Potrafimy być profesjonalistami w tym fachu i zarabiać na tym pieniądze. Nasze czasy to era kreowania swojego stylu życia na zewnątrz. Gombrowicz przerażająco aktualny – przerażająco, bo może się okazać, że bardziej aktualny niż dla samego mistrza groteski. Co, jeśli ktoś nie chce uczestniczyć w tym internetowym wyścigu na idealny wizerunek? A groteska okaże się nową rzeczywistością? Dzisiaj hejtujemy już przecież na skalę masową… Kto będzie miał dzisiaj odwagę spojrzeć Iwonie prosto w oczy?Leszek Skierski.

Witold Gombrowicz

Iwona, księżniczka Burgunda

Reżyseria i scenografia: Adam Gradowski, Mariusz Pogonowski

Kostiumy: Dorota Cempura

Muzyka: Simon Say

Choreografia: Grzegorz Onyszko

Osoby:

IWONA, e-Z@ (dama dworu) – PAULA STĘPCZYŃSKA

KRÓL IGNACY – MARIUSZ POGONOWSKI

KRÓLOWA MAŁGORZATA – DOROTA CEMPURA

KSIĄŻĘ FILIP (następca tronu) – JAKUB MATWIEJCZYK

SZAMBELAN – BOGUMIŁ KARBOWSKI

CYRYL (przyjaciel KSIĘCIA) – ALEKSANDER MACIEJCZYK

CIOTKA IWONY – GRAŻYNA ZIELIŃSKA

INOCENTY (dworzanin) – ADAM GRADOWSKI

Inspicjent, sufler: Diana Mąka

Witold Gombrowicz – prozaik, dramaturg, eseista, filozof. Urodził się 4 sierpnia 1904 r. w Małoszycach pod Opatowem, zmarł 25 lipca 1969 roku w Vence, we Francji. Studiował prawo na Uniwersytecie Warszawskim oraz filozofię i ekonomię w Paryżu. Był jednym z najwybitniejszych polskich pisarzy XX wieku. Kilkukrotnie nominowany do Nagrody Nobla w dziedzinie literatury (1966, 1968, 1969), której nigdy nie otrzymał. Należy do najczęściej tłumaczonych autorów polskojęzycznych. Jego twórczość cechuje analiza psychologiczna człowieka, uwikłanego w spuściznę kultury i obyczajów. Autor powieści: Ferdydurke (1937), Opętani (1939), Trans-Atlantyk (1953), Pornografia (1960) i Kosmos (1965); oraz dramatów: Iwona, księżniczka Burgunda (1938), Ślub (1953), Operetka (1966), Historia (dramat niedokończony). Iwona, księżniczka Burgunda jest pierwszym dramatem Gombrowicza, którego tekst ukazał się "Skamandrze" w roku 1938. Prapremiera sztuki odbyła się w 29 listopada 1957 r. w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. W roli tytułowej wystąpiła Barbara Krafftówna.

W płockim Teatrze utwór ten wystawiony był po raz pierwszy 27 marca 1982 r. w reżyserii Tadeusza Pliszkiewicza. Postać tytułową zagrała Iwona Żelaźnicka-Błaszczyk.

"Iwona, księżniczka Burgunda" - pierwsza premiera sezonu
"Iwona, księżniczka Burgunda" - pierwsza premiera sezonu © Teatr Płocki | Teatr Płocki
"Iwona, księżniczka Burgunda" - pierwsza premiera sezonu
"Iwona, księżniczka Burgunda" - pierwsza premiera sezonu © Teatr Płocki | Teatr Płocki
"Iwona, księżniczka Burgunda" - pierwsza premiera sezonu
"Iwona, księżniczka Burgunda" - pierwsza premiera sezonu © Teatr Płocki | Teatr Płocki
"Iwona, księżniczka Burgunda" - pierwsza premiera sezonu
"Iwona, księżniczka Burgunda" - pierwsza premiera sezonu © Teatr Płocki | Teatr Płocki
"Iwona, księżniczka Burgunda" - pierwsza premiera sezonu
"Iwona, księżniczka Burgunda" - pierwsza premiera sezonu © Teatr Płocki | Teatr Płocki

TWÓRCY SPEKTAKLU – WYWIADY

Adam Gradowski i Mariusz Pogonowski – reżyseria

"Iwona, księżniczka Burgunda" Witolda Gombrowicza, po ponad 40 latach, ponownie zostanie wystawiony na deskach Teatru Dramatycznego w Płocku.

5 września odbędzie się premiera sztuki.

Tekst sztuki skłania do głębszej refleksji – Kim jest współczesna Iwona? Kim my jesteśmy, próbujący narzucać innym swój porządek świata? – My, strzegący tego porządku, tak jak broni go w dramacie Gombrowicza dwór królewski. Czy jest w nim miejsce dla innych, którzy odstają?

Z reżyserami spektaklu – Adamem Gradowskim i Mariuszem Pogonowskim, rozmawiał Leszek Skierski.

Leszek Skierski – "Iwona…" to spektakl o grzechach establishmentu, o tym, na co może sobie pozwolić władza w swoim majestacie i bezkarności. Jak bardzo jesteście wierni Gombrowiczowi, a na ile pozwoliliście sobie na uwspółcześnienie sztuki?

Adam Gradowski – Jeśli chodzi o tekst, to jesteśmy wierni Gombrowiczowi. Poza oczywiście niewielkimi skrótami reżyserskimi, które zawsze się mogą pojawić. Spektakl osadzony jest we współczesności. Dotykamy w nim problemu hejtu – problemu, który może dotknąć każdego z nas. W dzisiejszym świecie osoba, która nie posługuje się Instagramem, Tik Tokiem, Facebookiem, praktycznie nie istnieje. Ma nam w tym pomóc postawa Iwony, osoby tajemniczej i jednocześnie wymownej w swojej postawie…

Mariusz Pogonowski – Witold Gombrowicz podpowiada, że Iwona to nie tyle postać, co "figura", która ma aktywować w postaciach scenicznych autorefleksję, wzbudzać wstyd, odkrywać niecne oblicza ich osobowości. Nagle zaczynamy rozpoznawać swoje "maski", uświadamiać sobie jacy jesteśmy i jak nas widzą inni. Mierzymy się z pytaniem – dlaczego tak się dzieje? To wszystko prowadzi do hejtu, do tragicznego finału… Mamy wiele przykładów z życia, że takie sytuacje się zdarzają.

L.S. – To wszystko brzmi jak tragedia, a przecież "Iwona…" jest w pewnym sensie komedią psychologiczną, w której łączą się elementy komediowe i tragiczne…

A.G. – Nie nazwałbym tego komedią, tylko groteską. W pewnym stopniu nakreśliliśmy już kontekst zachowań głównych bohaterów, absurdalność rzeczywistości w której znalazła się tytułowa bohaterka. To prawda, są w sztuce elementy komediowe, ale osadzone w absurdalnym kontekście. Zobaczmy jak zachowują się ludzie agresywni. Oni są często śmieszni, zdeformowani społecznie, groteskowi…

M.P. – Współczesny świat jest szalenie brutalny. Brakuje w nim szacunku do innych. Poruszamy się jedynie drogą do celu. Liczy się pozycja społeczna i prestiż. A wszystko dzieje się w zakodowanym świecie. W "Iwonie księżniczce Burgundzie" rodzina królewska broni swojego status quo, broni swojej pozycji społecznej, ma wysoki poziom uwielbienia. W tym świecie nie ma miejsca na "obcych". Iwona jest przeciwieństwem tego świata. Zderzenie tych dwóch skrajności nie wpływa znacząco na postawę dworu. Zastany przez Iwonę stan rzeczy nie ulega zmianie, ale – co ważne – następuje dekonstrukcja osobowości. Rodzi się hejt. Mieszkańcy dworu wykorzystują Iwonę dla własnych potrzeb. Robią z niej produkt do komunikatorów społecznościowych. A wszystko, żeby zwiększyć poziom uwielbienia siebie – rodziny królewskiej.

A.G. – Obecność Iwony powoduje, że nagle wszyscy uświadamiają sobie jak bardzo zachwiana jest ich moralność. Przykładowo – Król publicznie łamie krzesło. Wszyscy z podziwem reagują – "Król złamał krzesło!". Tymczasem obecność Iwony powoduje, że złamanie krzesła przy ludziach jest, co najmniej dziwne.

M.P. – Chwilę! W sztuce doszło do gwałtu…

A.G. – Tak, to prawda. Ale ja podaję przykład abstrakcyjny. Obecność Iwony – fakt, że ona ich słucha, przygląda im się – wywołuje złość i agresję… Zmierzam do tego, że dziś zatraciliśmy zdolność komunikacji. Przez brak wzorców i autorytetów, bezpośrednich relacji, zachwiana jest nasza moralność.

L.S. – "Iwona, księżniczka Burgunda" rezonuje w teatrze na wielu poziomach wrażliwości. Służyć ma temu szereg rozwiązań scenicznych, m.in. przebudowa widowni, wykorzystanie multimediów?

A.G. – Spektakl nie będzie rejestrowany, ale wykorzystywana w nim będzie kamera, dająca obraz uczestnictwa w świecie wirtualnym. Może się zdarzyć, że widz wejdzie w kadr, ale nie będzie on utrwalony. Zawężamy scenę, stwarzając przy tym atmosferę intymności i autentyczności, co sprawia, że spektakl staje się osobistym przeżyciem.

M.P. – Tworzymy ten rodzaj intymności, który pozwala przekraczać granice. Widz będzie w bliskim kontakcie z aktorem, któremu spojrzy w oczy. Dodatkowo obraz video na żywo sprawia, że i aktorzy będą mieli okazje podpatrywać siebie i widownię z innej perspektywy. W ten sposób powstaną dwie wzajemnie podglądające się widownie. Żaden z widzów nie będzie wyciągany z szeregu. Wystarczy tylko jego milcząca obecność, która powoduje, że tak jak na dworze obecność Iwony, ich wzrok przeszywać będzie aktorów...

L.S. – Twórcy często wykorzystują publiczność, by zaistniała w spektaklu… Jak będzie poprowadzona fabuła, wiadomo którą stronę przyjmie publiczność – zaakceptuje cechy dworu, czy milczącą obecność Iwony?

A. G. – Tego nie wiemy.

M.P. – Tekst jest tak napisany, że publiczność raczej pójdzie za Iwoną.

L.S. – Należy liczyć się z tym, że po stronie publiczności znajdą się i tacy, którzy przyjmą stronę dworu królewskiego, bo sami legitymizują władzę? Czy ten widz wyjdzie rozczarowany?

M. P. – Nie sądzę. Postaci w dramacie Gombrowicza przedstawione są w sposób groteskowy, są "wypłukane" z wartości, zapatrzone w siebie, narcystyczne. Dlatego trudno jest stanąć po ich stronie. Nikt nie chce się tak widzieć w lustrze, nawet narcyz. Bez wątpienia staną po stronie Iwony.

L.S. – Przecież Iwona budzi w dworzanach mordercze instynkty.

A.G. – A dlaczego w nich wzbudza takie emocje? – Bo, widzą w niej siebie. Nagle czują się zdemaskowani, dostrzegają swoje oblicze…

L.S. W takim razie z jakim obrazem świata wyjdzie publiczność z tego spektaklu?

A.G. – Sądzę, że widz po wyjściu z przedstawienia zada sobie pytanie – Czy instynktownie nie zachowuję się w stosunku do swoich dzieci, podwładnych, przyjaciół, tak jak mieszkańcy dworu? Co ma wpływ na nasze zachowanie: inni, czynniki kulturowe, moda, własne ego, próżność, samouwielbienie? Mam nadzieje, że ludzie wyjdą ze spektaklu z wielkim znakiem zapytania – Gdzie jest granica między tym kim jesteśmy, a drugim człowiekiem.

M.P. – Albo, na ile we współczesnym świecie – w przestrzeni social mediów, w którym obnażamy swój codzienny świat, dostrzegamy bezpieczną granicę szacunku względem drugiego człowieka. Niestety rzeczywistość jest brutalna – świat, który stworzyliśmy wokół nas jest przerażający, a my uczestniczymy w narodzinach tego świata. Używamy go bez zasad! Należy mieć tylko nadzieję, że kiedyś stworzymy jakiś kodeks korzystania z Internetu, by nikt nie miał prawa być w nim anonimowy.

A.G. – Zastanówmy się, ile razy chcemy, by nas syn, córka weszli w jakieś środowisko, lub wybrali drogę życiową według naszych oczekiwań? Tymczasem, nasze dzieci tego nie potrzebują. Mają prawo do własnych wyborów. Często jest tak, że skoro już zostali wciśnięci w obce im ramy, to zaczynają ten świat obserwować i nie zawsze odnajdują w tym świecie zrozumienie…

M.P. – Myślę, że ta sztuka jest o tym, kiedy należy powiedzieć w życiu STOP! Dajcie mi spokój! Odczepcie się ode mnie! Ja mam inne plany…

L.S. – Iwona, choć milcząca burzy ten świat swoimi sposobami. Rozsadza strukturę dworu od wewnątrz.

M.P. – Gombrowicz widział bohaterkę swojej sztuki jako figurę. W naszym przedstawieniu jest ona żywym człowiekiem, pełnym emocji i wrażliwości... Wszyscy byliśmy świadkami tragedii jakiej doświadczył prezydent Gdańska Paweł Adamowicz, jak był hejtowany. Cały świat był świadkiem tego jak ginęli Żydzi podczas drugiej wojny światowej. Niekonwencjonalny układ widowni został stworzony po to, żeby podkreślić, że wszyscy jesteśmy świadkami tragedii Iwony – my (widownia) i dwór. Tyle, że nikt nie staje w jej obronie. Wszyscy wszystko widzą i nikt nic nie robi.

A.G. – Tego rodzaju zabieg służy temu, by publiczność odniosła wrażenie, że jest częścią tej historii. Jesteśmy w świecie Iwony, ona tam jest i my też tam jesteśmy. W tej konfiguracji nikt nie ma prawa czuć się usprawiedliwiony za swoją obojętność.

L.S. – Zdecydowaliście się na duet reżyserski. Jak się umówiliście na starcie? To co zobaczymy na scenie będzie jednomyślne, czy wynikiem kompromisu?

M.P. – Zdecydowanie kompromisu. Nie tylko naszego, ale i całego zespołu.

Wybrane dla Ciebie