Rozmowa Panoramaplock.pl: Płockie Dni Fotografii to jedna z najciekawszych i najlepszych prezentacji krajowej fotografii w tym roku!
Już za kilka dni będzie można obejrzeć w Płocku prace jednego z najbardziej znanych na świecie polskich fotografików Edwarda Hartwiga. Dodajmy do tego 12 wystaw znakomitych autorów, unikalne "Portrety Płocczan", pokaz Diaporamy i Young Foto i mamy prawdziwe święto fotografii - przekonuje Henryk Malesa, Prezes Fundacji Fotografii Polskiej.
Redakcja (RED): Co sprawiło, że zdecydował się Pan na organizację tak dużego przedsięwzięcia jakim są Płockie Dni Fotografii?
- Gdy wróciłem na dobre do Płocka, po zakończeniu swojej pracy etatowej, wymyśliłem sobie, że zorganizuję festiwal fotografii. Dobrałem kilku kolegów i założyliśmy w 2018 roku Fundację Fotografii Polskiej. Już wcześniej zauważyłem, że w Polsce jest kilka prestiżowych wystaw i biennale fotografii ale prezentują one głównie znakomitych artystów zagranicznych. Tymczasem polska fotografia - która była i jest na naprawdę znakomitym, światowym poziomie - pozostaje nieco w cieniu, pomyślałem więc, że byłoby warto przywrócić jej rangę, bo naprawdę jest się czym chwalić. Mamy fotografów znanych na całym świecie...
RED: Zaczęliście od Aleksandra Macieszy...
- Maciesza był dla mnie pewnego rodzaju zaczepieniem i inspiracją zarazem. Ten wybitny płocczaninem, prezydent miasta, lekarz, społecznik, był jednocześnie przecież jednym z prekursorów fotografii w naszym kraju i autorem pierwszej książki o fotografii polskiej w latach 1839-1889. Dlatego nasza pierwsza duża wystawa siedmio czy ośmioplnaszowa w Towarzystwie Naukowym Płockim była poświęcona właśnie jego twórczości. Prezentowała różne okresy różnego fotografowania z wykorzystaniem jego zbiorów. Generalnie wystawa się podobała...
RED: I po roku ruszyliście z cyklem Płockich Dni Fotografii. Jak Pan patrzy na to co udało się w tym czasie osiągnąć, co jest najbardziej charakterystyczne dla tych wystaw?
- Co roku prezentujemy 12 -15 wystaw znanych polskich fotografików, które ogląda na żywo kilka tysięcy osób. Warto podkreślić, że każdy cykl Płockich Dni Fotografii ma swojego mistrza, czyli postać która odcisnęła trwałe piętno na polskiej a bardzo często także światowej fotografii. Takimi mistrzami byli wcześniej m.in. Władysław Bogacki znakomity artysta w tradycji piktorialnej, Paweł Pierściński- twórca szkoły krajobrazu, Andrzej Baturo - przedstawiciel tzw. "czarnego reportażu", czy wielki prekursor fotografii Zdzisław Beksiński. W tym roku prezentujemy prace Edwarda Hartwiga jednego z najbardziej rozpoznawalnych na świecie polskich fotografów, laureata niezliczonej ilości nagród i wyróżnień. Dodajmy, że od pierwszych wystaw staramy się pokazywać też prace płockich twórców...
RED: Łatwo zauważyć, że impreza ewoluuje, niema co roku pojawiają się jakieś nowe elementy, wydarzenia, inne z kolei znikają...
- Tak się dzieje właściwie od początku; wciąż wprowadzamy nowe elementy z których jedne zostają na stałe z innych rezygnujemy. Już po pierwszej wystawie zauważyliśmy, że cieszy się dużym zainteresowaniem młodzieży, więc doszliśmy do wniosku, że trzeba im coś zaproponować i wymyśliłem Young Foto, czyli prezentacje zdjęć dla młodzieży do 20 lat i to się spotkało z dużym zainteresowaniem. Później wprowadziliśmy warsztaty prowadzone przez wybitnych fotografów jak Radek Brzozowski, Andrzej Grudzień czy Piotr Jaksa. W tym roku doszła Diaporama (w pewnym uproszczeniu: bardziej zaawansowana forma pokazu slajdów, z synchronizacją obrazu i dźwięku oraz efektem "trzeciego obrazu - przyp. red) oraz "Portret Płocczan". Ta ostatnia, prezentująca 140 portretów płocczan to wspólne dzieło młodych artystów w akcji fotograficznej zorganizowanej podczas ubiegłorocznych Płockich Dniach Fotografii. Co będzie w przyszłym roku zobaczymy...
RED: Nurtuje nas pytanie: w jaki sposób udaje się Panu sprowadzać prace tak znakomitych twórców?
- Najlepiej jest trafić do źródła; ze Zdzisławem Beksińskim było tak, że zdjęcia otrzymałem dzięki wielkiej uprzejmości Jarosława Serafina, dyrektora muzeum w Sanoku, w którym znajdują się ogromne zbiory twórczości tego wielkiego artysty. Dyrektor zresztą bardzo się ucieszył, że pokażemy te zdjęcia, bo od pewnego czasu nikt po nie sięgał, ja naturalnie się ucieszyłem jeszcze bardziej, bo to przecież niezwykle, absolutnie nowatorskie w skali światowej ujęcia jak na owe czasy. A tak na marginesie, niedługo po naszej wystawie zarząd ZPAF-u - którego jestem przecież członkiem - postanowił zorganizować wielką prezentacje fotografii Beksińskiego. Natomiast jeśli chodzi o Edwarda Hartwiga, udało mi się dotrzeć do jego córki Ewy i po kilku rozmowach, okazała serce proszącemu, dzięki czemu będziemy mogli zaprezentować 30 prac tego artysty.
RED: Proszę nam zdradzić, czym kierowaliście wybierając fotografie mistrza?
- Chcieliśmy pokazać możliwie najbardziej charakterystyczne dla jego twórczości prace, począwszy od pierwszych, powszechnie znanych - może dwie wcześniej nie pokazywane - trochę "flagowych" fotografii wierzb, trzy czy cztery z popularnego cyklu "Warszawa" i przede wszystkim prawdziwą fotografię grafizowaną. Jak wiadomo bowiem, Hartwig studiował grafikę we Wiedniu, co potem miało zaowocować w jego twórczości grafizowaniem zdjęć. Aby uzyskać właściwy efekt artysta opracował różne techniki robienia fotografii, sposoby naświetlenia, prace na kliszy i papierze tworząc w ten sposób prawdziwe dzieła sztuki. I to wszystko pokazujemy w Płocku z lekkim przechyleniem na lata 60 gdzie grafizacja była już bardzo silna.
RED: Na jakie ekspozycje chciałbym Pan zwrócić uwagę zwiedzającym w tym roku?
- Trudno byłoby nie wymienić prac Tomka Sikory, autora kilkudziesięciu wystaw indywidualnych na całym świecie oraz 50 wydawnictw autorskich, ale także Stanisława Kulawiaka nestora fotografii reportażowej. Ciekawe niezwykle są Instalacje fotograficzne Kasi Nawarra i Krzysztofa Ślachciaka, fotografia inspirowane snem Haliny Marduła, czy "Kolory Ghany" Wojtka Zaremby. Radziłbym też obejrzeć arcyciekawe prace prof. Zdzisława Mackiewicza z Torunia i portrety Adama Tuchlińskiego. Jak co roku swoje prace zaprezentuje też dwójka fotografów z Płocka: Romek Krupiński ze swoim nagrodzonym na Festiwalu Jurajskim cyklem "Drzwi", przy którym warto się zatrzymać i chwilkę zadumać oraz Dorota Drzewiecka pokazująca w galerii Brama cykl "Bramy". Dochodzi jeszcze udany debiut Juli Multa i mamy bez wątpienia jedną z najciekawszych i najlepszych prezentacji krajowej fotografii w tym roku.