Szokujące ustalenia reportera śledczego w sprawie zbrodni w Karolewie!
Wracamy do sprawy mężczyzn z Karolewa. W programie Reporterzy w programie TVP 1, sprawę przybliżył dziennikarz śledczy Paweł Kazimierczak.
Wstępne informacje o sprawie możecie przeczytać tutaj:
Dom w Karolewie, w samym środku lasu. To tam miało dojść do mrożących krew w żyłach wydarzeń.
Według informatorów dziennikarza śledczego, w budynku znaleziono mnóstwo śladów krwi. Mężczyźni mieli tam zostać napadnięci, po czym zniknęli. To 90-latek i jego pasierb 61-latek. Zdaniem informatorów tak liczne ślady krwi mogą świadczyć o tym, że byli torturowani.
Ciała odnaleziono w województwie kujawsko-pomorskim po blisko 20 dniach poszukiwań, w miejscowości Józefowo na trawiastym i zabagnionym terenie. Zapakowane były w tak zwane bigbagi, które zazwyczaj służą do wywożenia pozostałości po odpadach budowlanych.
Ciało młodszego mężczyzny znajdowało się w bagażniku samochodu, ciało drugiego kilkaset metrów dalej, prawie zostało pochłonięte przez bagno. Zwłoki były nadpalone.
Aby określić, czy to poszukiwani mężczyźni trzeba było wykonać badania DNA. Ostatecznie potwierdziły one, że to zaginieni mężczyźni z Karolewa.
Śledczy do tej pory czekają na ostateczne wyniki badań, które mogą wskazać przyczynę śmierci mężczyzn.
Dziennikarz Paweł Kazimierczak dotarł do szokujących informacji dotyczących śledztwa.
Dariusz Karganowski były policjant w programie wypowiada przerażające słowa:
- Nie do końca wiemy, kto jest sprawcą, a tak naprawdę Ci ludzie są tak naprawdę na wolności.
Informator dziennikarza w osobie funkcjonariusza policji, opowiada, że znalezione w domu ślady wszywały, że mężczyźni byli bici i torturowani. Miało to na celu zmuszenie ich do określonych zachowań, wydania pieniędzy bądź dokumentów.
W programie wypowiada się także konkubina młodszego mężczyzny. Policjanci i śledczy nie informowali kobiety o postępach w sprawie, kiedy ta dopytywała i starała się znaleźć odpowiedź, co stało się z jej partnerem.
Policjanci zamieszani w sprawę?
Paweł Kazimierczak dotarł do informacji, że śledztwo zostało odebrane Komendzie Powiatowej Policji w Sierpcu. Prowadzi je obecnie Komenda Wojewódzka w Radomiu.
W sprawie głównym podejrzanym jest Izydor J. Mężczyzna był znany wcześniej organom ścigania. Usłyszał zarzut rozboju, pozbawienia wolności oraz posiadania narkotyków.
Drugi mężczyzna usłyszał zarzut poplecznictwa, czyli ukrywania przedmiotów pokrzywdzonych w miejscu zamieszkania, a trzeci usłyszał zarzut nie poinformowania organów ścigania o popełnionym przestępstwie oraz posiadania narkotyków.
Funkcjonariusz pracujący przy sprawie przekazuje, że w śledztwie popełniono masę błędów, a większość śladów w domu pokrzywdzonych została zadeptana.
Co, ciekawe główny podejrzany zarządzał od lat nielegalnym składowiskiem opon, ale sąsiedzi mężczyzny boją się o tym mówić.
Zbrodni mogło być więcej?
Reporter dotarł także do informacji, z których wynika, że w miejscu, gdzie odnaleziono ciała dwóch seniorów, kilka miesięcy wcześniej odnaleziono ludzkie szczątki. Jak się okazało, to zaginiony cztery lata wcześniej wuj Izydora J.
W związku ze sprawą zatrzymano dwóch sierpeckich funkcjonariuszy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo