FelietonyEwolucja nie nadążyła - felieton Adama Czejgisa

Ewolucja nie nadążyła - felieton Adama Czejgisa

Czy jesteś gotowy na nowoczesność? Czy twoje ciało i mózg, zbudowane na obraz i podobieństwo starożytnych bogów albo człekokształtnych małp, są gotowe na XXI wiek?
Ewolucja nie nadążyła - felieton Adama Czejgisa
Redakcja Panorama Płock

14.02.2024 09:28

Czy jesteś gotowy na nowoczesność?Czy twoje ciało i mózg, zbudowane na obraz i podobieństwo starożytnych bogów albo człekokształtnych małp, są gotowe na XXI wiek?

Czy wiesz, że jesteś prawie dokładnie taki sam jak twój nagi przodek kilkaset tysięcy lat temu? Może tylko twój mózg jest ciut pojemniejszy niż ten, który posiadał mieszkaniec jaskiń i wielbiciel korzonków.

A teraz spróbuj, proszę, porównać tę garstkę informacji, jaką przez całe życie przetwarzał umysł twojego protoplasty jaskiniowca, z ogromem wiedzy i anty-wiedzy, jaki co dzień atakuje twoją biedną główkę.Każdego dnia w każdej godzinie na swoim smartfonie bezwiednie przewijasz kilometry słów, obrazów i dźwięków. Twój palec, taki sam jak ten w epoce kamienia łupanego, i niewiele młodszy mózg nastawione są na zdobycie nagrody - niegdyś np. mamuta, a dziś choćby jakiejś fascynującej treści - gonią i gonią…

Myślisz, że się zaadaptowałeś, że choćby ta klawiatura i ekran świadczą o tym, że nie jesteś już jaskiniowcem. Jest akurat na odwrót, bo choć mamutów już nie ma, to ty dalej na nie polujesz.Biologicznie i biochemicznie wciąż pozostajesz tamtym łowcą sprzed setek tysięcy lat. Zmieniło się tylko tyle, że dziś przez gęsty las prowadzą cię „usłużne” algorytmy, czyli sztuczna inteligencja, która wybiera ci drogę, a mamuty przebiera i koloruje pod twój gust.I twoje zdolności adaptacyjne akurat tu działają na twoją niekorzyść.

Świat się zmienia i ludzie się zmieniają. Czyżby…?

Zmiany w dzisiejszym skomputeryzowanym świecie nabrały takiego tempa, że ludzie, podlegli skomplikowanym prawom ewolucji, zwyczajnie nie nadążają,

I kiedy jedni spacerują po Księżycu albo próbują ratować Ziemię, jedyne znane nam miejsce, gdzie możemy żyć i się rozmnażać - drudzy w tym samym czasie najedzeni do syta „siedzą w Internecie”. Zestresowani w atawistycznym lęku przed atakiem - kiedyś np. niedźwiedzia, dziś Araba lub geja, ekologa albo potwora spaghetti - szykują się do walki.

Przez setki tysięcy lat warunki życia uczyły nas, ludzi, korzystania z przemocy. I ta nieakceptowana dzisiaj w cywilizowanym świecie przemoc nadal jest wszędzie:jawna i przyczajona - miliardy tykających bomb wybuchających to tu, to tam.

Nasze mózgi w zderzeniu z gigantyczną ilością informacji nie są w stanie sobie poradzić. Szczególnie widać to w Internecie, w sieciach społecznościowych.

Ludzkie umysły nie są przygotowane do interakcji z setkami obcych ludzi jednego dnia. Nie jesteśmy przygotowani na to, żeby radzić sobie z ilością i z różnorodnością emocji: współczucia, empatii, miłości, nienawiści. Nie jesteśmy w stanie znieść nawet zwykłego zainteresowania nami na tak ogromną skalę. Dlatego stosujemy najróżniejsze mechanizmy obronne, które pozwolą nam poruszać się po ciągle zmieniającej się rzeczywistości i właśnie wtedy pierwotny instynkt każe nam albo się schować, albo uciekać, albo atakować.

I szukamy schronienia wśród podobnie myślących, i zamykamy się w swoistych informacyjnych bańkach. I żyjemy tak pół na pół – jaskinia przy jaskini, szopa przy szopie.Jest jeszcze gorzej, kiedy zamykamy się w sobie, a nasz stresujący się organizm ucieka w choroby: depresję, zaburzenia lękowe, zaburzenia snu i wiele innych chorób nazwanych pięknie chorobami cywilizacyjnymi.

Ale największy dramat jest wtedy, gdy nasz pierwotny instynkt obrony przed niepoznanym każe nam atakować, a my go słuchamy, choć przecież nie musimy.

I stąd właśnie chyba w większości bierze się ten przerażający ściek, te morza hejtu. Te gejzery nienawiści wszystkich do wszystkich, za coś określonego lub nie wiadomo za co...I ból. Wszechogarniający dobrych ludzi ból; ból wciąż na nowo otwierający rany ofiar; ból, który kaleczy i który zabija szczególnie tych najsłabszych, tych najmniej winnych, i tych bez winy.

Czy my, ludzie, znajdziemy na taki cywilizacyjny Armagedon, jakiś sposób, jakąś skuteczną receptę? Szczerze wątpię.Nie zwalnia mnie to jednak z obowiązku szukania.

I według pradawnej zasady:

przede wszystkim nie szkodzić -

zacznę od siebie i będę szukał rozwiązania;

nawet jak sprawa będzie beznadziejna - będę szukał;

grupowo lub samotnie - będę szukał;

zabiorą mi komputer, podeprę się kijem i będę szukał;

człowieka w człowieku, cukru w cukrze - będę szukał;

do oświecenia lub do wariacji - będę szukał;

do zwycięstwa lub do klęski - będę szukał.

Adam Czejgis.