"Ciemny, gęsty dym z komina, zadymiona cała ulica, smród aż zbiera na wymioty"
07.03.2024 10:45
"Ciemny, gęsty dym z komina, zadymiona cała ulica, smród aż zbiera na wymioty - takiej treści otrzymał we wtorek ( 05.03.24r.) zgłoszenie dyżurny straży miejskiej. Pod wskazany adres na osiedle Borowiczki skierowany został patrol strażników rejonowych.
Po przybyciu na miejsce, funkcjonariusze poinformowali właściciela posesji o przyczynie interwencji, podali podstawę prawną i poprosili o umożliwienie skontrolowania kotłowni.Ten jednak stwierdził, że strażników do kotłowni nie wpuści. Dlaczego ? Bo on ma piec węglowyi nie widzi potrzeby przeprowadzenia takiej kontroli.
67-latka, od razu poinformowano, że uniemożliwianie lub utrudnianie kontroli w zakresie ochrony środowiska osobom uprawnionym lub im pomagającym – zgodnie z art. 225 par. 1 Kodeksu karnego – jest zagrożone karą do trzech lat więzienia i, że funkcjonariusze będą zmuszeni wezwać patrol Policji.Na co właściciel posesji z uśmiechem na twarzy stwierdził, że on policji też nie wpuści do kotłowni, bo przed chwilą dołożył do pieca, a czym on ma palić to wie dobrze. Nikt nie będzie go pouczał.
Niespodziewanie podczas oczekiwania na przyjazd policjantów właściciel posesji złożył strażnikom propozycję nie do odrzucenia.Poprosił, aby wrócili na kontrolę za trzy dni, to on do tego czasu, jak to określił „ogarnie piec”.
Po przyjeździe policjantów, 67-latek oznajmił mundurowym, że on nie ma kluczy do kotłowni i garażu, który komuś dzierżawi a w którym, też znajduje się piec. Mężczyzna starał się za wszelką cenę nie dopuścić do kontroli.
Po kilkunastu minutach gorącej dyskusji udało się wreszcie wejść rejonowym do kotłowni. I od razu zagadka, utrudniania przeprowadzenia kontroli sama się rozwiązała.Otóż w kotłowni znajdował się piec na paliwo stałe a obok niego oprócz węgla, leżał papier pokryty farbą drukarska, stare kartony, płyty wiórowe, płyty meblowe. A ścianki i drzwiczki pieca oblepione były jakąś substancją oleistą. Strażnicy sprawdzili również wilgotność drewna. Niestety urządzenie pokazało przekroczenie dopuszczalnej normy. Wynika z tego, że właściciel palił również mokrym drewnem. Niedaleko pieca stało także wiadro z zużytym olejem silnikowym.
Rejonowi podjęli decyzje o pobraniu próbki popiołu do kontroli. Dzieje się tak w sytuacjach, kiedy strażnicy mają wątpliwości co do rodzaju paliwa spalanego w piecu. Popiół jest pobierany nie tylko z popielnika, ale również zdejmowany ze ścian pieca. Do laboratorium próbki trafiają w zaplombowanych pojemnikach. Jeśli podejrzenia się potwierdzą, Straż Miejska nałoży na właściciela pobranej próby mandat. Wynik badań będzie również dowodem w sprawie, jeśli trafi ona do sądu. Wtedy mieszkańcowi grozi kara grzywny do 5000 zł, a nawet pokrycie kosztów sądowych.